Deszczowe perfumy

Deszczowe perfumy

 

Jesień bywa słoneczna i kolorowa, ale też często traktuje nas deszczem. Kiedy połączymy tę wilgoć z szarością dnia, nie pozostaje nam nic innego jak tylko schować się pod kocem z ciepłą herbatą i świetną książką. Niestety, ale dla wielu z nas niemożliwym jest przezimowanie w domu aż do ujrzenia pierwszych promyków słońca. Jak możemy przetrwać niesprzyjającą nam aurę jesieni?


Z dobrym zapachem. Jest kilka zapachów, które wspaniale ratują w deszczowe dni. Choć uwielbiam zapachy bardzo słodkie, to podczas deszczu nie są one wcale moimi ulubieńcami. O wiele ważniejsze dla mnie jest, by zapach był przytulny i ciepły. Jeśli stoją za taką jakością kwiaty, a nie karmel i lukier to jeszcze lepiej. 

Najwierniejszymi przyjaciółmi w deszczową pogodę są dla mnie ambra, pudrowa wanilia, mimoza, gorzkie migdały. 

A oto moje ulubione „deszczowe” perfumy:


Eden, Cacharel


Nie jestem jedyną osobą, która znajduje w tym zapachu poczucie komfortu. Wielu perfumoholików przyznaje, że Eden ma w sobie coś takiego, co bardzo koi, relaksuje. Dla mnie te perfumy są jak mikstura wyjęta z pięknej baśni. Szczególnie dzisiaj są cenne, bo nie znajdziemy wśród nowości perfum o tak dziwacznie pięknym charakterze. W jego otwarciu czekają na nas brzoskwinie i mandarynki z cytrusowym akcentem. Szybko jednak okazuje się, że Eden to prawdziwy ogród, w którym znajdziemy najpiękniejsze okazy kwiatów. Królową tej kompozycji jest mimoza, oprócz niej znajdziemy tam paczulę, tuberozę i jaśmin. W perfumach tych ukryty jest zachwycający akord wodny, który powstał z duetu wodnej lilii i melona. Mimo że ja zazwyczaj na takie niuanse kręcę nosem, to na nadejście tego zawsze oczekuję z niecierpliwością. Śliczne, szlachetne pachnidło z odrobiną magii.





Brit, Burberry



Burberry to marka, z którą nie jest mi po drodze, jednak perfumy Brit darzę wielką sympatią. Choć nie noszę ich często, to kiedy za oknem widzę szarość i słyszę deszcz uderzający o parapet, jakoś odruchowo szukam Burberry Brit. Jest to zapach nietypowy. Mamy w nim wanilię, ale taką wytrawną, raczej piaskową. Uwielbiam jej spokój i zachowawczość. I kiedy spotka nas deszcz i marzymy o tym, by się wysuszyć i schować w łóżku, to właśnie Brit wydaje się dodawać otuchy. To zapach „suchy”, wanilia w nim jest raczej matowa, wsparta przez gorzkiego migdała i cierpką limonkę. Brit to perfumy idealne na deszczową pogodę, szczególnie wtedy, kiedy musimy na ten deszcz wyjść, nie możemy zostać w domu.



Chanel Allure



Allure, Chanel



Klasyk Allure to dla mnie miód na serce i zszargane nerwy. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności te perfumy potrafią zawsze mnie uspokoić i sprawić, że pozytywne myślenie wraca. Olfaktoryczne placebo? Być może. Tym bardziej polecam przetestowanie. Allure to subtelna i kobieca wanilia, która przytula się nieśmiało do delikatnych nut kwiatowych. W tym zapachu czuję zapach słonecznych promieni muskających skórę… Tak, on przypomina o jasnych i radosnych dniach, pięknych chwilach i nosząc je często się uśmiecham. Nieczęsto się zdarza by perfumy były tak ciepłe i pełne pozytywnych emocji. Gdyby takich kreacji było więcej!



A jakie są Wasze ulubione „deszczowe” perfumy?

Powrót do listy artykułów

2 komentarze(-y)

Moje ulubione na jesienna pogode to Belle En Rykiel edp od Sonii Rykiel. Idealnie otulajace z nuta lawendy ,kawy i wanilii.

Kaffee

Ja w jesienne deszczowe dni otulam się My Burberry :)

Anna

Zostaw komentarz

Pamiętaj, że komentarze muszą zostać zatwierdzone przed ich opublikowaniem.